środa, 26 października 2011

Spacerownik po Paryżu, cz. 2

Trasy spacerowe to w Paryżu nie tylko brzegi Sekwany. Jak na duże miasto z mnóstwem historii w sobie, stolica Francji zachęca do marszu po swoich klimatycznych uliczkach i parkach. Tych ostatnich znajdziemy tu kilka rodzajów. Zaczynając od największych są to bois (laski), parcs (parki), jardins (ogrody) i squares (place). Wszystkich jeszcze nie obskoczyłem (ciekawe czy komuś się w ogóle to udało?!), ale conieco już widziałem.


Tak właśnie wygląda początek ogrodów Tuileries (wchodząc od strony Luwru, co widać na pierwszym zdjęciu). Położone przy samym muzeum, a kończące się na Place de la Concorde, są również swoistym muzeum. Poza bardzo zadbaną florą, ogrody ozdabiają liczne rzeźby. Można śmiało powiedzieć, że Tuileries to taka namiastka rzeźbowej części Luwru.


Spacery między równiutko posadzonymi drzewami lub wygrzewanie się w słońcu, siedząc na krzesełku w parku, to jedne z ulubionych zajęć paryskich mieszkańców i turystów. Taka 'siesta' w centrum miasta, łyk wolności, chapnięcie nieco świeższego powietrza nić dymek z citroena to świetny pomysł na udane popołudnie.


Ogrody od strony Pól Elizejskich wieńczy wystawna brama. Pożegnał mnie także dziwny gołąb, który wyglądał, jakby wręcz pozował do fotek. Dziwne to zwierzę jakieś było. Cieszę się, że nie wymyślił przypadkiem, żeby przelecieć nade mną, "zaznaczając teren"...


Żeby nie zdradzać wszystkich spacerowych destynacji, jakie mam już za sobą, w tym miejscu dzisiaj postawię kropkę. Ogrody Tuileries uważam za obowiązkowy punkt wycieczki po Paryżu. Ich położenie sprzyja wizycie, np. po męczących poszukiwaniach Mona Lisy w Luwrze. Spacer w otoczeniu fantastycznych rzeźb oraz parkowej przyrody na pewno niejednemu spodoba się bardziej niż zatłoczone korytarze największego muzeum świata. A później tylko "ooooo, Champs-Elysees..."
Salut!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz